środa, 15 stycznia 2014

kreatywność a rzeczywistość...

Kiedy zaczęłam myśleć o prowadzeniu bloga zadałam sobie jedno zasadnicze pytanie: czy ty kobieto będziesz miała na to czas, przecież codziennie brakuje ci go na podstawowe sprawy, a co dopiero na przyjemności/hobby. Dzisiaj wiem, że to tylko kwestia dobrej organizacji, której nie posiadam - dopiero się jej uczę. Wiele razy leżąc już wieczorem w łóżku analizuję dany dzień układałam sobie plan na następny - pełna entuzjazmu zasypiałam. Tylko po to, żeby obudzić się i znowu nie wiedzieć w co ręce włożyć. Wcześniej, kiedy pracowałam, inaczej to wyglądało, byłam bardziej poukładana. No ale nie od dziś wiadomo, że dziecko przemeblowuje całe życie i trzeba się dostosować do dziecka...a może powinno być inaczej? To dziecko dostosować do siebie...? Sama nie wiem, co jest właściwe. Wiele razy tłumaczyłam sobie, że postępuję tak jak intuicja matczyna mi podpowiada, więc nie mogę robić źle i mieć wyrzutów sumienia, że sterta prasowania leży, zlew pełen naczyń, zabawki porozrzucane po całym mieszkaniu a na obiad nawet koncepcji nie mam - ważne, że Maja jest zadowolona i że się świetnie bawimy.

W końcu nastał taki dzień, że uświadomiłam sobie, że absolutnie cała, bez reszty jestem dla Niej. Nie ma miejsca dla męża, dla znajomych, a może i przede wszystkim dla siebie. Mąż zawsze powtarzał mi, że trzeba mieć jakieś hobby, obojętnie, co by to miało być. I tak pewnego razu zaczęłam tworzyć (o czym w następnym poście). Odkryłam, że sprawia mi to dużo przyjemności. Potem powstał blog...A jeszcze wcześniej zaczęłam dbać o siebie fizycznie. I tak zrodziła się kolejna pasja do tańca połączonego z ćwiczeniami, czyli do Zumby...

I mimo, że nie jestem już super hiper zorganizowana, to odnajduję się w tej nowej - starej (bo przecież Maja ma już 1,5 roku) rzeczywistości. Ale jak to u mnie rodzi się za tym kolejne "ale"... Czy to wszystko nie jest kosztem czegoś? Chodzi mi o córkę. Bo kiedy staram się organizować czas, to wtedy kiedy przychodzi pora na prozaiczne czynności domowe, zdarza mi się Ją odesłać do tv i puścić bajki, które bardzo lubi. Lub też dać szansę, na samodzielne zorganizowanie sobie czasu i próbę zabawy "no mamaaaa....". Psychologowie zgodnie twierdzą, że dzieci powinny bawić się kreatywnie - nie komputer, nie tv. I staramy się tak robić. Ale codzienność usłana jest nie tylko w domki z klocków, kolorowanie, układanie puzzli czy czytanie książek. To także pomaganie mamie w wyrabianiu ciasta i ścieraniu kurzu. Taka aktywizacja i włączanie do normalnego rytmu dnia. No i wychodzi to jakoś - raz lepiej, raz gorzej. Chyba to normalne a tylko mi się wydaje dziwne, bo dopiero teraz zaczynam organizować SWOJE życie na nowo...

Pozdrawiamy Wszystkie Mamy :*




6 komentarzy:

  1. Spokojnie, jeśli poświęcisz swojemu dziecku 80% wolnego czasu, a nie 100% jak dotychczas, wcale nie będzie mniej szczęśliwe :) Zobaczysz jak szybko zacznie kreować swoją przestrzeń. Moim zdaniem dzieci, które same sobie szukają zajęcia (wiadomo, w umiarze) są bardziej kreatywne. Zobaczysz, że Maja bez Mamy da sobie świetnie radę, nie uzależniaj jej od siebie i swoich pomysłów, pozwól jej rozwinąć swoją własną kreatywność :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poza tym nie daj się tej teorii, że "dziecko wszystko zmienia, już nigdy się nie wyśpisz, nigdy nie pójdziesz potańczyć". Trzeba pozostawić sobie trochę własnej przestrzeni, własnego życia, mimo tego, że jesteśmy rodzicami. Biegaj na zumbę, chodź do fryzjera i nie skracaj swojej kąpieli, bo Maja czeka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałam to niedawno całkiem i potrzebuję trochę czasu, żeby zmienić mój tok myślenia, że mama wszystko zrobi najlepiej:-) jestem na dobrej drodze:-)

      Usuń
  3. Super, że modyfikujesz podejście. Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko :) Jak poświęcisz całą siebie dla Niej, to nie zostanie już nic z Ciebie, a to nie ma sensu. Trzymam kciuki, żeby starczyło Ci wytrwałości, żeby to wszystko ogarniać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla siebie też trzeba znaleść chwilkę a blogowanie to fajny pomysł :) czekamy na więcej :)

    OdpowiedzUsuń

Co myślicie o tym...