środa, 22 stycznia 2014

o cudowności pokoleń i o pierwszej osiemnastce...

Troszkę mnie tutaj nie było, ale żeby nie było - nie próżnowałam. Spełniam się w swoim wymyślonym hobby, do tego gorący okres świętowania cudownych uroczystości. Stąd moje zaległości blogowe. Ale spieszę, by to nadgonić, nadrobić.

Dzisiaj nasza córcia obchodziła wspólnie z dziadkiem swoją pierwszą ( nie licząc tej, kiedy kończyła 18 pierwszych dni swojego życia ;) osiemnastkę. Tak! 1,5 roku za nami. Matko! jaki ten czas był cudowny. Tak wiele się działo, tak wiele się zmieniło, tak najwspanialej na świecie można było obserwować poczynania naszej "dorosłej" córeczki. Śmiesznie, bo 22.01.2013 r. cieszyłam się jak głupia z drugiej dolnej jedyneczki, a w tym roku 18-stka i 16 ząbków i 4 w drodze. Leci czas, oj leci. I tak mnie ta piosenka rozczula, że nie omieszkałam jej tutaj nie wrzucić :)
źródło: youtube.pl



Do tego ten sentymentalny czas - Dzień Babci i Dziadka. Niestety nie było mi dane świętować z moimi dziadkami, ani w tym roku, ani w poprzednich latach. I bardzo mi tego brakuje. Bardzo mi ich brakuje. Dość szybko straciłam "dziadków". Dosłownie Dziadkami się nie nacieszyłam. Stąd pewnie mój sentyment do starszych panów. Zawsze w mojej pracy, gdzie na co dzień spotykałam się właśnie z tym pokoleniem, przeogromniastą sympatię wzbudzali we mnie siwi, dostojni, sympatyczni panowie. Dzięki możliwości opieki nad nimi i niejednokrotnie długimi rozmowami rekompensowałam sobie tę niepowetowaną stratę. Ukochaną babcię I. zabrał mi ten niedobry skorupiak, gdy miałam 15 lat. Tak bardzo ją kochałam. Była cudowną, niebanalną, niepowtarzalną osobą. Nigdy takiej nie spotkałam na swojej drodze. Choć mieszka koło mnie sąsiadka, do złudzenia Ją przypomina i jakoś mi tak cieplej w serduszku się robi, kiedy mogę na nią choćby spojrzeć, rozmowa jest równie ciepła - ZAWSZE. Nie wiem, czy to z wiekiem ludzie się do siebie upodobniają i starsze pokolenie ma podobne kanony i wzorce zachowań. A może to ja tak bardzo chcę mieć tutaj na ziemi moich ukochanych Dziadków, że upatruję podobieństwa. Nie mniej jednak babcia I. była kobietą silną i stanowczą, ale idącą z duchem czasu kobietą. Wyobrażacie sobie, że latem potrafiła od rana do pierwszych gwiazd na niebie, które oświetlały nam chodnik przed jej domem skakać przez skakankę. Ba! to nie była skakanka, to była 4 m lina, przez którą jak amerykańskie nastolatki skakaliśmy cała watahą dzieciaków - umorusanych od kurzu, z kluczami na szyi. Potrafiła rano zerwać się, żeby zrobić śniadanko i wyruszyć na plażę, gdzie chodziła wzdłuż plaży czujniej niż niejeden ratownik. Jeździła z nami motorynką na grzyby. I te rowerowe wyprawy nad jezioro. Miała w sobie tyle wigoru, tyle życia, tyle chęci do opieki nad wnukami. Zawsze, ale to zawsze stawała w naszej ( mojej i brata ) obronie. Choć wiedziała, że to nierzadko my nabroiliśmy. Miała nowoczesne podejście do życia, umiała zjednać wokół siebie rzesze dzieciaków. Tak bardzo mi jej brakuje...

Jej mąż, dziadek Z. także porwany przez tego samego skorupiaka! był tego typu człowiekiem, który płakał z radości, kiedy przyjeżdżaliśmy i płakał ze smutku, kiedy odjeżdżaliśmy. Pamiętam jak dziś,  kiedy rano wstawaliśmy, a na stole w kuchni czekał na nas wanilinowy serek i świeża bułka - do dzisiaj tak lubię jeść :) albo banany, dorodne, pięknie żółte - widać było, że długo wybierał najpiękniejszych dla swoich wnuczków.  Dziadek J. odszedł, kiedy miałam 2 latka. Ponoć byłam jego ukochaną wnuczką. Wiele nie pamiętam. A babcia K. 2 lata temu. Jedynie Ona dała się sobą nacieszyć, była niewielka szansa, żeby doczekała się swojej pierwszej prawnuczki. 

Eh...tak piszę to i łezka mi się kręci w oku. Dzieci muszą doznać możliwości obcowania wielopokoleniowego. Muszą nasycić się obecnością dziadków. Inaczej się rozwijają, innych wrażeń, przeżyć i emocji dostarcza im każda chwila.

Dlatego tak bardzo się cieszę, że Maja ma tę możliwość. Bardzo lubimy odwiedziny dziadków. Szczególnie te, kiedy są na dłużej, na noc, na kilka dni. Maja jest taka radosna, otwiera oczy i doskonale wie, że kiedy powie: "Baba" ta za chwil kilka otworzy drzwi i ją najczulej na świecie wyściska. Chcę, żeby tych chwil miała jak najwięcej, jak najczęściej i jak najowocniej.

U nas tak było świątecznie, a u Was?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślicie o tym...