środa, 7 stycznia 2015

Nie jestę blogeręęę

Mija rok odkąd napisałam swojego pierwszego posta. Pamiętam, że robiłam to z wypiekami na twarzy. Nie wiedziałam, co z czym się je...jak ten świat blogerski wygląda. W zasadzie nic o tym świecie nie wiedziałam, ale pchałam się do niego, bo chciałam spróbować czegoś innego. Miałam wiele planów do zrealizowania. Płonne nadzieje, że stanę się mega popularna, że wyświetleń postów i komentarzy będzie na pęczki...Nie no, żartuję, aż tak nie popłynęłam w tym temacie. 

Dziś jestem w tym samym miejscu, co rok temu. Hehe...sama właśnie pisząc to śmieję się sama do siebie. Bo wiem, że za rok znowu będzie moje mega podsumowanie i pewnie będę dreptać dokładnie tutaj, gdzie jestem dzisiaj.

CO SIĘ ZMIENIŁO?

Dzięki blogowaniu poznałam parę fajnych osób. Zaczęłam po woli rozumieć, co z czym się je. Wzięłam udział w kilku akcjach. Byłam kilka razy sponsorem nagród. Moje uszytki trafiły niejednokrotnie w malutkie rączki dzieciaczków. Wygrałam kilka razy konkursy z fajnymi nagrodami. Stałam się bardziej oczytana w blogach koleżanek po fachu :P jestem prawie na topie ze wszystkimi aferami :P a tak serio...pisanie postów nie jest moją mocną stroną. W sumie mam wiele do przekazania, mam swoje zdanie w wielu kwestiach, ale brakuje mi mobilizacji lub systematyczne pisanie nie weszło mi w krew. Podziwiam koleżanki za to, że przy porannej kawie już coś skrobią, przy gotowaniu obiadu kończą posta, by na podwieczorek czytelnicy mogli się już delektować czytaniem. Nie mam w sobie tyle samozaparcia. Mój wolny czas rano kończy się, gdy jestem na etapie przeglądania facebooka, czytaniu ulubionych blogów i to by było na tyle. W ciągu dnia nie ma szans na spokojne przesiadywanie w necie. Zwyczajnie szkoda mi czasu na to. Wolę go spożytkować na zabawie z córką, na rodzinnym spacerze, na wypadzie na zakupy, obojętnie. Choć posiadam super wypasiony aparat, to nie zabieram go ze sobą na każde wyjście, nie jest pod ręką, nie trzaskam fotek codziennie. Mówię - blogerka ze mnie żadna. Ale sam fakt posiadania bloga daje mi dużo radości. Jest jedną z wielu pasji, nie jedyną...

CO SIĘ ZATEM NIE ZMIENIŁO?

Choć posiadam te same narzędzia, co wszyscy inni blogerzy, to kompletnie nie umiem z nich korzystać. Nie umiem lub nie chcę poznać, jak z nich korzystać. Otwarcie powiem, że zazdroszczę koleżankom, że tak sprawnie potrafią poruszać się w świecie wirtualnym i pozyskiwać z tego profity. Mam chęć zmienić to. Bo dlaczego by nie? 

Liczba postów napisanych przez rok nie jest powalająca na kolana :P przypada średnio jeden na miesiąc :) buhahaha, nie no...blogręęęę nie jestem :P pisałam już to ? :) Nawet żadnego konkursu nie zrobiłam, bo nie wiem jak za to się zabrać - o losie :P

Głównie życie toczy się swoim kołem. Blog jest miłym dodatkiem do mojego szczęśliwego życia.

CO ZAMIERZAM DALEJ?

Skoro dzisiaj, po roku prowadzenia bloga nie mogę nazwać się prawdziwym blogeręę, to może postaram się to zmienić, skoro już tutaj jestem. Postaram się poznać od zaplecza ten świat i wycisnąć jak cytrynę. Nie no, zapędziłam się. Chcę sprawniej, płynniej poruszać się w świecie blogerów. Może zacznę być jeszcze bardziej aktywna, by zaistnieć :)

Zamierzam więcej szyć, szyć, szyć, szyć. Realizować swoje plany i założenia.

Chcę nauczyć się wykorzystywać narzędzia, o których wcześniej wspominałam.

Ale, że wychodzę z założenia, że lepiej nie mieć postanowień, tylko działać, tak też uczynię.

A przy okazji, chciałabym podziękować moim lubisiom, że byli, są i przybywają. To Wy jesteście machiną napędową tego, co tutaj się tworzy.

Buziak :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślicie o tym...